Na majówce w skansenie
Niecodzienną podróż do przeszłości w towarzystwie Władysława Stanisława Reymonta i bliskich mu osób mogli odbyć goście majówki historycznej, trwającej w minioną sobotę (2 maja) w Skansenie Rzeki Pilicy.
Przewodnim motywem wydarzenia, uświetniającego przypadający 2 maja Dzień Flagi RP, było przypomnienie i ożywienie niezwykłego rozdziału w historii nadpilickiego regionu, związanego z zabytkową poczekalnią kolejową, która przed ośmioma laty została przeniesiona do pilickiego skansenu spod Będkowa. Pozwoliło to nie tylko ocalić drewniany, wielce urokliwy budyneczek poczekalni przed niechybnym zniszczeniem, ale także odtworzyć jego zapomnianą, jakże fascynującą historię.
Zaczęła się ona w 1896 roku, kiedy to w warsztatach warszawskiej Szkoły Technicznej, należącej do Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, wykonano misternie zdobiony pawilon wystawowy. Przeszklony budynek został zaprojektowany w modnym pod koniec XIX wieku tzw. stylu uzdrowiskowym i przewieziony w częściach do Niżnego Nowogrodu (miasto na wschód od Moskwy) na urządzaną tam z wielkim rozmachem Wszechrosyjską Wystawę Przemysłowo-Artystyczną. Po złożeniu konstrukcji w pawilonie tym prezentowano osiągnięcia wspomnianej kolei.
Po zakończeniu wystawy w 1897 roku pawilon został zdemontowany i przewieziony na trasę Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Decyzją ówczesnego dyrektora tejże kolei – Karola Sulikowskiego, posiadającego folwark Wykno pod Będkowem, ustawiono go na pobliskim przystanku „Wolbórka” i zaadaptowano na poczekalnię dla pasażerów. Z pewnością wielokrotnie przebywał w niej Władysław Stanisław Reymont, spędzający młodzieńcze lata w pobliskim Jakubowie. W osadzie tej rodzice przyszłego pisarza – noblisty posiadali młyn wodny.
Przez następnych sto lat stareńki budynek nadal pełnił rolę poczekalni dla pasażerów na tym przystanku (od 1925 roku pod nazwą „Czarnocin”). Z początkiem 2004 roku kolej przestała użytkować zabytkową poczekalnię. Wskutek zupełnego braku opieki i nadzoru w zastraszającym tempie popadała ona w ruinę. Od zupełnego zniszczenia ocaliły ją wspólne starania samorządowych władz Tomaszowa Mazowieckiego i Skansenu Rzeki Pilicy. Ich rezultatem było podjęcie w październiku 2006 roku przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków decyzji o przeniesieniu budynku tej poczekalni do Tomaszowa Maz. i jej odbudowie w Skansenie Rzeki Pilicy.
Zdemontowanie obiektu i przetransportowanie jego elementów do skansenu nastąpiło w listopadzie tegoż roku. Odbudowa budynku, połączona z jego częściową rekonstrukcją i adaptacją do nowych funkcji, trwała od lipca do końca grudnia 2007 roku. Inwestycja, finansowana całkowicie ze środków budżetowych miasta Tomaszowa Maz., zaowocowała zachowaniem dla potomnych prawdziwej „perełki architektonicznej” – ściśle związanej z historią Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i Nadpilicza.
Na tym jednak nie skończyła się historia odtwarzania „stacyjki z bajki”. W tych dniach na szczycie frontonu poczekalni pojawiła sie okazała alegoria Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w postaci przodu lokomotywy wyłaniającej się z kłębów pary oraz uskrzydlonych kół kolejowych. Właśnie tym pięknym, snycerskim wystrojem zwieńczono budynek pawilonu w 1896 roku. Zachowano go także po przeniesieniu na przystanek „Wolbórka”. Niestety, uległ on zniszczeniu prawdopodobnie w okresie II wojny światowej.
Dzięki staraniom skansenu udało się precyzyjnie odtworzyć wspomniane wcześniej historyczne zwieńczenie dawnego pawilonu ekspozycyjnego Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Posłużyła do tego archiwalna dokumentacja i nowoczesna technika komputerowa. Niemały udział w tym bezprecedensowym przedsięwzięciu mieli zaprzyjaźnieni ze skansenem pasjonaci historii: łodzianin Michał Jerczyński – działacz Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Kolei, tomaszowski fotograf i grafik komputerowy – Konrad Kierebiński oraz mistrz stolarstwa – Artur Kopczyński z Królowej Woli. Dzięki temu reprezentacyjny pawilon słynnej niegdyś „wiedenki” zajaśniał dawnym blaskiem. Jego niezwykłą historię, włącznie z wykonaną ostatnio rekonstrukcją zwieńczenia dachu, ukazano na plenerowej wystawie pt. „Stacyjka z bajki”, pełnej unikatowych fotografii i dokumentów archiwalnych.
W sobotnie popołudnie na peronie przystanku „Wolbórka” rozegrały się sceny jakby żywcem przeniesione z 1897 roku. Przybyła tutaj grupka osób przyodzianych w stroje z epoki, aby nacieszyć oczy bajkowym widokiem kolejowego pawilonu, dopiero co przeniesionego z Niżnego Nowogrodu. Wśród nich był młody Reymont ze swoją matką. Towarzyszył im wspomniany wcześniej dyrektor Sulikowski. Przybyłą trójkę powitał szwagier przyszłego noblisty – Józef Munkiewicz, piastujący funkcję nadzorcy budynków stacyjnych na tym odcinku Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. On także przyczynił się do sprowadzenia na przystanek „Wolbórka” wystawowego pawilonu i wykorzystania na poczekalnię.
I tak na oczach wyjątkowo licznej widowni na sobotniej majówce potoczyła się historia ożywiona wyobraźnią. Korzystając z nieodłącznego notatnika Wł. Reymont przytoczył zapiski o faktycznej metryce „bajkowej stacyjki”, poczynione w 1900 roku ręką będkowskiego proboszcza ks. Alfonsa Trepkowskiego. Jego kronika parafialna okazała się po latach wprost bezcennym źródłem dla ustalenia nieznanej wcześniej historii tej osobliwej budowli.
Za fascynującą i sugestywną podróż do dawnych czasów goście majówki nagrodzili gorącymi brawami pasjonatów historii z łódzkiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Żelazny Orzeł”: Jolantę, Krzysztofa i Władysława Daszyńskich. Równie serdecznie powitano przybyłą do pilickiego skansenu liczną delegację Gminy Będków z Przewodniczącym Rady Gminy – Andrzejem Legiezińskim i Wójtem – Lesławem Kołodziejczykiem. Wśród gości sobotniej majówki byli również: Przewodniczący Rady Miejskiej Tomaszowa Maz. – Krzysztof Kuchta i Zastępca Prezydenta Miasta – Zofia Szymańska, a także członek Zarządu Powiatu Tomaszowskiego – Leszek Ogórek.
Adekwatną ilustrację do głównego tytułu sobotniej majówki: „Przystanek – Tradycja” stanowiły występy na estradzie przed zabytkową poczekalnią. W tej oryginalnej, autentycznej scenerii zaprezentowały się dwa zespoły folklorystyczne z Będkowa: „Fajne Babki” i „Ludowiacy od Będkowa”. W repertuarze drugiego z nich znalazło się odtworzenie dwóch obrzędów weselnych z czasów współczesnych Wł. Reymontowi.
Swoistą podróżą do tradycji był także występ „Teatru Niefrasobliwego” przy Miejskim Ośrodku Kultury w Tomaszowie. Młodzi adepci aktorstwa pod kierunkiem instruktorki Jolanty Olczyk odtwarzali gry i zabawy dziecięce z dawnych lat na podstawie materiałów źródłowych skansenu. Zwłaszcza starsi goście majówki z łezką w oku wspominali swoje zabawy z „Jaworem”,
„Ojcem Wergiliuszem”, czy grę w kamyki. Ale prawdziwą furorę zrobiło toczenie obręczy rowerowej na drucie. Te i inne dawne zabawy kontynuowano poza estradą z udziałem najmłodszych gości majówki.
Oblegali oni także stoisko przygotowane przez Dzielnicowy Ośrodek Kultury w Tomaszowie-Białobrzegach. Pod hasłem: „Biel i czerwień zapisane w tradycji” i okiem instruktorek: Iwony Jablońskiej i Anny Ziei odbywało się tutaj wspólne robienie kokard, kotylionów, chorągiewek i kwiatów w narodowych barwach. Dodajmy, że na majówkę do skansenu dotarli także miłośnicy nordic walking i spacerów rekreacyjnych, uczestniczący w „Marszu z Biało-Czerwoną”. Trasa marszu, zorganizowanego przez tomaszowski MOK, prowadziła m.in. przez Groty Nagórzyckie.
Wielu wzruszeń, zwłaszcza starszym gościom majówki, dostarczył na koniec występ znanego barda gdańskiego (z pochodzenia-tomaszowianina) Włodzimierza Vodki. W swoim koncercie, zatytułowanym: „Naród lubi hecy…”, przypomniał on kiedyś powszechnie znane i lubiane piosenki lwowskie. Dzięki znakomitej interpretacji utworów, gęsto okraszonej „baciarskim” humorem, występ tego artysty był mocnym akcentem wieńczącym sobotnią majówkę w pilickim skansenie.